Uczestnicy piątej ustawki Bydgoskiej Bitwy Freestyle w całej okazałości, foto: Darianna Falkowska |
Piąta edycja Bydgoskiej Bitwy Freestyle organizowanej przez
Big Bad Family za nami! 11. marca zebraliśmy się w klubie Wiatrakowa, aby
udowodnić, że freestyle w Bydgoszczy ma się… coraz lepiej! Nie będę na wejściu koloryzował, wsiadając do samochodu udającego się w kierunku BDG, nie liczyłem
na to, że na miejscu zastanę freestyle najwyższych lotów i walki, które na stałe
pozostaną w mojej pamięci. Liczyłem na coś, o czym od tygodni nieustannie słyszę
na temat ustawek BBF…
Liczyłem na coś, na co ciężko pracuje trójka muszkieterów
BBF – Paweł, Daria i Kuba znany wszystkim jako QSH. Czym zajmuje się wspomniana
trójka? QSH to cholernie charyzmatyczny i dowcipny prowadzący, który(i nie
traktujcie tych słów jako typową wazelinę) ma predyspozycje do tego, aby
rozbujać nawet największe eventy wolnostylowe w kraju. Tu rzuci freestyle, tam
żart sytuacyjny – istny człowiek orkiestra. Wtórują mu pani fotograf – Daria,
oraz człowiek od czarnej roboty – Paweł, który na swoich barkach poza kwestiami
organizacyjnymi utrzymuje również kamerę, dzięki której cały kraj może
przekonać się o ATMOSFERZE, którą wspomniana trójka wraz z zawodnikami i
widzami, buduje na długo przed startem eventu aż po jego zakończenie.
Wracając do samej bitwy, rozpoczęliśmy ją klasycznie od
eliminacji na których poziom był mocno… zróżnicowany. Od kozackich tego
wieczoru Oseta czy Mełcina po tych, którzy… nie przeszli eliminacji(i przy tym
zostańmy ;) ). Słowa uznania należą się ekipie z Łodzi, która w komplecie
przebrnęła przez etap elimek. Ostatecznie, wraz z DJ’em Paulo wykreowaliśmy
szesnastkę, która miała zmierzyć się ze sobą w fazie pucharowej. A byli to:
Oset, Mały Jasiu, Mikuś, KCZ, Domi, Olej, Bercik, Widu, Adi, Kapsel BF, Młody
JML, Azi JML, Mełcin, KyMySy, Oskier i Ponton.
Już w 1/8 nie obyło się bez niespodzianek, gdzie przyjezdny
KCZ rozprawił się z lokalnym, faworyzowanym przez publiczność Mikusiem, a
Ponton nie bez problemów, odesłał z kwitkiem Oskiera, który w żaden sposób nie nawiązał
do swojej dobrej postawy z eliminacji.
¼ finału natomiast to seria bratobójczych pojedynków. Oset,
który w tym bezlitośnie jak czołg przejeżdża po swoich rywalach, odesłał
do Łodzi swojego „sąsiada” KCZ’a, Domi dał lekcję pokory swojemu „uczniowi”
Bercikowi(który to tego wieczoru dumnie, za co jestem mega wdzięczny,
reprezentował barwy Freestyle Genius, co nie raz zostało mu wypomniane ;) ), a
Azi JML, który w 1/8 pokonał swojego kompana z ekipy Młodego JML, również w ¼ nie
miał litości dla swojego bratanka z Łodzi – Adiego. Ten werdykt wzbudził chyba
największe wątpliwości podczas tej imprezy, jednakże w kolejnych rundach Azi
potwierdził, że warto było na niego stawiać.
Skrzętnie przeszliśmy do etapu półfinałów gdzie zmierzyła się ze sobą dwójka moich faworytów imprezy – Oset i Domi, oraz niespodzianka
wieczoru Azi, a także ulubieniec lokalnej publiczności i żywa legenda – Mełcin. Czemu
niespodzianka? Bo jak dowiedziałem się potem, Azi nie przeszedł
dotychczas żadnych eliminacji na bitwach w których brał udział, a tu w starciu
półfinałowym stawiał dzielny opór samemu Mełcinowi! Gdyby nie kapitalna forma i
hype publiki, każde rozstrzygnięcie podczas tej walki byłoby możliwe. Takie
historie kocham!
Gdy przyszło rozdać miejsca na podium, Domi udowodnił, że
nauki wzięte u Edzia nie poszły w las i niczym żywa maszynka do punchy pozbawił
złudzeń Aziego, sięgając po bardzo ładną statuetkę za trzecie miejsce podczas
bitwy. Ale drodzy państwo, to nie koniec emocji, bo przecież czekał nas jeszcze
finał. I TO JAKI! Mełcin z Osetem udowodnili, że znane ksywki w finale pojawiają się nie bez powodu, bo zdecydowanie zapracowali na swoją renomę i potrafią stworzyć kapitalne widowisko. Moim skromnym zdaniem do momentu dogrywki była to jedna z
najlepszych walk jakie widziałem w tym roku. Wymiana za wymianą, masa emocji i
sto procent freestyle’u. Ręce same składają się do oklasków. Ostatecznie
zwycięzcą został Oset, który nie zamierza się chyba zatrzymywać w tym roku.
Mamy połowę marca a on nie przegrał jeszcze ŻADNEJ WALKI. Kto pierwszy sięgnie
po jego skalp?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz