Strony

środa, 15 marca 2017

ZWR w gościach #3: Bydgoska Bitwa Freestyle vol. 5

Uczestnicy piątej ustawki Bydgoskiej Bitwy Freestyle w całej okazałości, foto: Darianna Falkowska


Piąta edycja Bydgoskiej Bitwy Freestyle organizowanej przez Big Bad Family za nami! 11. marca zebraliśmy się w klubie Wiatrakowa, aby udowodnić, że freestyle w Bydgoszczy ma się… coraz lepiej! Nie będę na wejściu koloryzował, wsiadając do samochodu udającego się w kierunku BDG, nie liczyłem na to, że na miejscu zastanę freestyle najwyższych lotów i walki, które na stałe pozostaną w mojej pamięci. Liczyłem na coś, o czym od tygodni nieustannie słyszę na temat ustawek BBF…

Liczyłem na coś, na co ciężko pracuje trójka muszkieterów BBF – Paweł, Daria i Kuba znany wszystkim jako QSH. Czym zajmuje się wspomniana trójka? QSH to cholernie charyzmatyczny i dowcipny prowadzący, który(i nie traktujcie tych słów jako typową wazelinę) ma predyspozycje do tego, aby rozbujać nawet największe eventy wolnostylowe w kraju. Tu rzuci freestyle, tam żart sytuacyjny – istny człowiek orkiestra. Wtórują mu pani fotograf – Daria, oraz człowiek od czarnej roboty – Paweł, który na swoich barkach poza kwestiami organizacyjnymi utrzymuje również kamerę, dzięki której cały kraj może przekonać się o ATMOSFERZE, którą wspomniana trójka wraz z zawodnikami i widzami, buduje na długo przed startem eventu aż po jego zakończenie.

Wracając do samej bitwy, rozpoczęliśmy ją klasycznie od eliminacji na których poziom był mocno… zróżnicowany. Od kozackich tego wieczoru Oseta czy Mełcina po tych, którzy… nie przeszli eliminacji(i przy tym zostańmy ;) ). Słowa uznania należą się ekipie z Łodzi, która w komplecie przebrnęła przez etap elimek. Ostatecznie, wraz z DJ’em Paulo wykreowaliśmy szesnastkę, która miała zmierzyć się ze sobą w fazie pucharowej. A byli to: Oset, Mały Jasiu, Mikuś, KCZ, Domi, Olej, Bercik, Widu, Adi, Kapsel BF, Młody JML, Azi JML, Mełcin, KyMySy, Oskier i Ponton.

Już w 1/8 nie obyło się bez niespodzianek, gdzie przyjezdny KCZ rozprawił się z lokalnym, faworyzowanym przez publiczność Mikusiem, a Ponton nie bez problemów, odesłał z kwitkiem Oskiera, który w żaden sposób nie nawiązał do swojej dobrej postawy z eliminacji.

¼ finału natomiast to seria bratobójczych pojedynków. Oset, który w tym bezlitośnie jak czołg przejeżdża po swoich rywalach, odesłał do Łodzi swojego „sąsiada” KCZ’a, Domi dał lekcję pokory swojemu „uczniowi” Bercikowi(który to tego wieczoru dumnie, za co jestem mega wdzięczny, reprezentował barwy Freestyle Genius, co nie raz zostało mu wypomniane ;) ), a Azi JML, który w 1/8 pokonał swojego kompana z ekipy Młodego JML, również w ¼ nie miał litości dla swojego bratanka z Łodzi – Adiego. Ten werdykt wzbudził chyba największe wątpliwości podczas tej imprezy, jednakże w kolejnych rundach Azi potwierdził, że warto było na niego stawiać.

Skrzętnie przeszliśmy do etapu półfinałów gdzie zmierzyła się ze sobą dwójka moich faworytów imprezy – Oset i Domi, oraz niespodzianka wieczoru Azi, a także ulubieniec lokalnej publiczności i żywa legenda – Mełcin. Czemu niespodzianka? Bo jak dowiedziałem się potem, Azi nie przeszedł dotychczas żadnych eliminacji na bitwach w których brał udział, a tu w starciu półfinałowym stawiał dzielny opór samemu Mełcinowi! Gdyby nie kapitalna forma i hype publiki, każde rozstrzygnięcie podczas tej walki byłoby możliwe. Takie historie kocham!


Gdy przyszło rozdać miejsca na podium, Domi udowodnił, że nauki wzięte u Edzia nie poszły w las i niczym żywa maszynka do punchy pozbawił złudzeń Aziego, sięgając po bardzo ładną statuetkę za trzecie miejsce podczas bitwy. Ale drodzy państwo, to nie koniec emocji, bo przecież czekał nas jeszcze finał. I TO JAKI! Mełcin z Osetem udowodnili, że znane ksywki w finale pojawiają się nie bez powodu, bo zdecydowanie zapracowali na swoją renomę i potrafią stworzyć kapitalne widowisko. Moim skromnym zdaniem do momentu dogrywki była to jedna z najlepszych walk jakie widziałem w tym roku. Wymiana za wymianą, masa emocji i sto procent freestyle’u. Ręce same składają się do oklasków. Ostatecznie zwycięzcą został Oset, który nie zamierza się chyba zatrzymywać w tym roku. Mamy połowę marca a on nie przegrał jeszcze ŻADNEJ WALKI. Kto pierwszy sięgnie po jego skalp?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz