Źródło zdjęcia |
"Gdybym był wolnostylowcem byłbym jak Enrikle" - nie przeszło przez głowę nikomu. Ekscentryczny, z nietuzinkowym poczuciem humoru, zagubiony brat bliźniak Gospela - o Kubie można powiedzieć wiele, jednak faktem jest, że w tym oldschoolowym ciele bije powiew luzu i chaosu którego wielu z współczesnego ułożonego pokolenia wolnostylowców z pewnością brakuje. Przesadzam? Pewnie tak, ale sami rzućcie okiem na poniższą walkę:
Źródło zdjęcia |
Powiecie, że moje spojrzenie na postać Enrikle jest zniekształcone z powodu oparcia opinii o jedną przypadkową walkę? Głos oddaję więc osobie która ma przyjemność na co dzień dzielić z nim scenę, innemu z finalistów Poznań Freestyle League, Pitkowi:
"Najstarszy zawodnik 3 sezonu PFL.
Poznałem go jakoś w marcu na pierwszej ustawce. Jest chyba najbardziej zabawną osobą jaką znam i nie chodzi o robienie z siebie pajaca na scenie, a raczej poczucie humoru i po prostu styl bycia.
Na bitwach raczej stan trzeźwości jest mu obcy, często każe oponentom ssać różne części swojego ciała.
Enracza lokalnej publiczności nie trzeba przedstawiać, charyzma level milion - jest Enrikle jest show.
Kuba prywatnie jest wolontariuszem (podobnie jak ja, bardzo szanuje).
Szeroki uśmiech i spojrzenie które przywodzi na myśl 5-latka patrzącego na wate cukrową nie pozwala nikomu nie lubić jego osoby.
Bardzo fajny facet i mam nadzieje, ze mimo końca „kariery fristajlowca” zostanie on w rodzinie PFL ponieważ nie wyobrażam sobie tej ligi bez niego.
Prywatnie- uwielbiam śledzić jego wpisy, posty, komentarze i ogólnie weszelkie aktywności w internecie. Dostarczają mi naprawde zawsze wiele radości i nawet w najbardziej ponure dni potrafią poprawić humor."
Źródło zdjęcia |
Co więcej można powiedzieć o Enrikle? Swoją przygodę wolnostylową rozpoczął podczas eliminacji WBW w 2005 roku, czyli w czasach które większość z Was wspominać może jedynie z archiwalnych walk na YouTubie. Zwycięzca Bitwy o Grunwald, dwukrotnie zdobywca trzeciego miejsca na Bitwie o Koziołki. Sobotni finał Poznań Freestyle League będzie dla niego drugim w karierze i jak sam zaznacza - ostatnim. O tym zresztą możecie przeczytać w krótkiej rozmowie którą z nim przeprowadziłem:
ZWR: Jakie są Twoje oczekiwania odnośnie finału?
Enrikle: Chcę być czarnym koniem tych zawodów. Pierwszy raz od ponad dziesięciu lat przygotowuję się do jakiejkolwiek bitwy i trenuję na trzeźwo. Poza tym, tym razem nie ucieknę po angielsku, tylko będę się integrował z innymi zawodnikami.
ZWR: Kto Twoim zdaniem jest faworytem imprezy?
Enrikle: Myślę, że najbardziej zasłużyli Kamis i Bartek.
ZWR: Jakie są Twoje plany na 2018 rok we freestylu? Pozostajesz w Poznaniu czy ruszasz na podbój kraju?
Enrikle: Finał PFL to moja ostatnia bitwa w życiu. Może jeśli kiedyś w 2018 się napruję z kolegami, to spędzę wieczór wyzywając się na rymy, ale zrobię wszystko, żeby tego uniknąć.
Linki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz