Foto: Jacek Smoter |
Drugie eliminacje WBW, które odbyły się w Krakowie, za nami. Jakie one były? W najnowszym odcinku „Cztery po cztery” postarają się je Wam przybliżyć Ryba, Peus, Biały i Murzyn.
Foto: Jacek Smoter |
1. Eliminacje w Krakowie i Poznaniu wykreowały dwie postacie, które w tym roku za priorytet ewidentnie wzięły sobie triumf w całym cyklu WBW. Mam naturalnie na myśli Toczka i Mila. Twoim zdaniem to główni kandydaci do zdobycia pasa, czy obstawiałbyś kogoś innego?
Ryba: Moim zdaniem, biorąc pod uwagę nie tylko ilość eliminacji, ale ich rozpiętość czasową, ciężko tu mówić o faworytach, tym bardziej, że poziom w czołówce polskiego freestyle jest obecnie dość wyrównany. Z pewnością jednak Milu i Toczek nie będą chcieli osiąść na laurach.
Peus: Do decydującej fazy jeszcze daleko, równie dobrze całe WBW może wygrać ktoś, kto jeszcze się nawet nie pokazał, ale w gronie faworytów widzę przede wszystkim Kaza, Bobera i Mila. Decydująca będzie dyspozycja w dniu finału, równie dobrze może wygrać Toczek, Ksywa, Ryba czy Oset.
Biały: To jest bardzo ciężkie pytanie, na 99 procent chłopaki dostaną się do ścisłego finału WBW, bo są zawzięci i nienawidzą przegrywać, ale freestyle teraz wygląda tak, że wielu z zawodników jest w stanie im podołać. W ósemce WBW wszyscy zawodnicy będą na najwyższym poziomie, a wygra ten który będzie miał akurat najlepszy dzień. A czy to będzie Toczek, Milu, czy np. Oset, to się okaże w dzień finału.
Murzyn: Myślę, że chłopakom na tyle zależy na zwycięstwie, że na finale na 100 pro będą w szczytowej formie, ale że freestyle ostatnio lubi zaskakiwać nie obstawiałbym żadnych faworytów do zdobycia pasa.
Foto: Jacek Smoter |
2.Prawdziwą furorę w tym roku robią młodzi zawodnicy, którzy startując praktycznie z zerowym doświadczeniem osiągają na eliminacjach naprawdę dobre wyniki. Tak było z Trampem w Poznaniu, tak też było z Ksywą w Krakowie. Czy Twoim zdaniem to czas na zmianę warty?
Peus: Aparycja. Wersy na średnim poziomie w ustach małolata zawsze robią dużo większe wrażenie. Zawsze tak było i zawsze będzie. Ksywa to naprawdę błyskotliwy zawodnik, łapie z łatwością ciąg skojarzeń, trochę brakuje flow i scenicznego obycia. A może paradoksalnie to pomaga 😉
Ryba: Mniej rozpoznawali zawodnicy mają to do siebie, że publika nie ma wobec nich wielkich oczekiwań. Jeśli ktoś przychodzi znikąd i dzielnie stawia czoła faworytowi ,,na papierze'' momentalnie zyskuje sobie przychylność publiki. Sam nie tak dawno tego doświadczyłem i do dziś o tym pamiętam. To normalna sprawa, jak oglądam mecz piłki nożnej zawsze kibicuje słabszym. Młodzi pokazują duży potencjał i jeśli podszlifują umiejętności i nabędą obycia jestem przekonany, że sporo namieszają w polskiej scenie free.
Murzyn: W moim przypadku na pewno bo z jednym jak i z drugim przejebałem. Tylko, ze w wypadku takich mc największą furorę robi ich wiek, który potęguje hałas przy rzucaniu nawet średnich linijek. Ale to dobrze, bo trzeba wykorzystywać taka przewagę. Ja w każdym razie kibicuje młodym.
Biały: Gratuluję chłopakom, ale nie uważam, żeby to było coś nowego, często ktoś młody zaskakuje na eliminacjach do WBW, przez cały rok ćwiczą lokalnie i pokazują się na "Mistrzostwach Polski", dam Ci przykład z mojej "kariery", jak w 2013 pojawiłem się na elimkach WBW jako
szesnastoletni(prawie 17) nołnejm i doszedłem do półfinału, pokonując min. Czeskiego, czyli tamtejszego mistrza. Nowe twarze jak dadzą pierwsza dobrą walkę, to później mają względy publiki.
Co do zmiany warty się nie zapowiada, bo Bober, Milu czy ja mamy dopiero po 20-21 lat, a zawsze się mówiło ze szczytowa forma Freestylowców to 22-23 lata. Kilku nowych po prostu może dołączyć do czołówki, która się powiększy, ale nie zapowiada się zmiana warty jak w 2013, gdzie z WBW skończyli min. Bonez, Tymin czy Ś.P. Ymcyk, a zastąpił ich m.in. Filipek.
Foto: Jacek Smoter |
3.W początkowej fazie bitwy, z eliminacjami w Krakowie pożegnała się dwójka potencjalnych faworytów imprezy – Oset i aktualny mistrz WBW Bober. Czy Twoim zdaniem możemy tu zastosować powiedzenie „z dużej chmury mały deszcz”, czy jednak był to jedynie wypadek przy pracy?
Biały: Co do Bobera, myślałem, że z tym hajpem nie jest w stanie przegrać, ale trafił na Bucziego który dał mega walkę, zresztą zobaczycie na filmikach.
Oset przegrał z Rybą wiec z zawodnikiem tej samej klasy co on sam, któryś musiał odpaść, żaden wstyd. Jak będą chcieli to powalczą dalej, po kilku ich występach będziemy mogli bardziej to skomentować.
Murzyn: W chuj przypadek. Ja uważam, że nie można porażek traktować tak, że "bylem slaby", tylko "ten drugi był lepszy", poza tym na takie potknięcia się składa wiele czynników, temat może ci nie siedzieć, zmęczenie, za dużo browarów, a przede wszystkim nikt nie jest jakąś maszyną, żeby dawać same przejebane walki.
Ryba: Na podstawie jednej przegranej walki nie wysuwałbym pochopnych wniosków. Jest jeszcze tyle eliminacji w tym roku, że zapewne forma obu panów podlegnie weryfikacji.
Peus: Jak zobaczyłem, jak leci Bober, to pomyślałem, że jest jeszcze lepszy niż rok temu. Pierwsze śliwki robaczywki. Buczi dał walkę życia i wygrał, ale myślę, że Bobera ta przegrana jeszcze bardziej nakręci 😉 Oset też jeszcze na pewno pokaże pazur. On ma ten błysk, freestyle.
Foto: Jacek Smoter |
4.Eliminacje w Krakowie poza pozytywnymi aspektami, pozostawiają po sobie również „patologiczne” wspomnienia o czym wspominał chociażby Dolar. Jakie te elimki były dla Ciebie?
Murzyn: Same elimki spoko, spotkałem ziomów, wygrałem nawet jedna walkę, strzeliłem kilka browarów, wiec czego chcieć więcej. Jedyne co mi się nie podobało, to reakcja publiki na dogrywce z Ksywą. Ja rozumiem, że się nim zajarali (prawidłowo) ale kurwa, żeby zagłuszać wejścia przeciwnika? W takich sytuacja czujesz, że ludzie maja ci za złe decyzje sędziów i każdy twój wers leci w powietrze. Ale z tą patologią to bym nie przesadzał, bywały o wiele bardziej hardcorowe imprezy.
Biały: Elimki były na pewno dziwne i średnie. I najgorsze jest to, że sam nie wiem jak mam to uzasadnić, bo kto był ten pewnie odczuł podobnie, ale spróbuję.
Dziwny na pewno był wybór osób z eliminacji przez Jury, kilku nie bójmy się powiedzieć tego słowa "łaków" się załapało, a Ci co dali mocniejsze wejścia niekoniecznie. Mi np. dali baraż, gdzie dawno nie byłem tak pewien, że dałem mocne wejście i tematyczne, ale wiadomo, każdy zwraca uwagę na coś innego, ale zawsze powtarzam, żeby do jury brać dwóch odmiennych od siebie zawodników.
Ogółem bitwa była bardzo mocno obstawiona, ale większość zawodników nawijało tak na swoje 70-80 procent umiejętności. Nawet sam Milu, który wygrał potrafi lepiej, Toczek, który był w finale potrafi lepiej, nie umniejszając im oczywiście, bo zasłużenie znaleźli się w finale, ale tak często jest jak pojawia się dużo znanych zawodników. Publika tez czasem jarała się byle czym, a czasami łapała zajebiste rozkminy, a czasami nie robiła hałasu wcale, nawet jak się należał, ale ogółem raczej spoko ludzie. Trochę nie rozumiem czemu patologiczne, bardziej bym powiedział, że po prostu bez szału. Mam nadzieje, że kolejne będą lepsze, ale to się pewnie już dowiem z internetu.
Pozdrawiam serdecznie ludzi, których interesowało, co mam do powiedzenia.
Peus: Nie wiem o co chodzi. Widziałem typa, który co chwilę mył zęby w klubie, ale to chyba nie jest patologia 😉 pozdro p.
Ryba: Eliminacje w Krakowie będę wspominał pozytywnie. Może o czymś nie wiem, ale poza tym że pękło sporo alkoholu, nie pamiętam jakichś patologicznych zdarzeń. Może dlatego że sam trochę wypiłem ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz