Strony

piątek, 17 marca 2017

Czarny koń WBW 2017

Czy któryś z wymienionych zawodników będzie w stanie zająć miejsce Szydercy, Bobera czy Mila?


Pierwsze eliminacje WBW w tym roku startują już w sobotę w Poznaniu! Kto jest faworytem? Jak przyjmie się nowa formuła? Czy wystartuje Feranzo? To i wiele innych pytań fani wolnego stylu zadają sobie na kilka chwil przed startem cyklu najważniejszych imprez w roku. Ja postanowiłem odpowiedzieć na pytanie, z którym mierzyłem się już w roku ubiegłym (tamten artykuł znajdziecie pod tym linkiem), a mianowicie – „Kto zostanie czarnym koniem tej edycji?”. Kandydatów wielu, ja wykreowałem szóstkę, która moim zdaniem może ugrać najwięcej. Może, ale nie musi, więc proszę później nie wieszać na mnie psów. Deal?

Przed rozpoczęciem pochwalę się jeszcze zeszłoroczną skutecznością. Liczący się do samego końca w walce o dziką kartę Murzyn i Kenny, półfinalista warszawskich eliminacji Bambo i finalista WBW Spartiak. Cztery trafione na pięć strzałów. Brzmi nieźle, prawda?

BILU / foto: Wojtek Rosegnal

Skoro w tamtym roku z moich „strzałów” najlepiej wypadł reprezentant Wrocławskiej Ligi Freestyle, w tym roku również rozpoczniemy w tym regionie. Pochodzący z Opola Bilu już w ubiegłym roku zostawił swój ślad na WBW, meldując się w 1/8 finału eliminacji w Częstochowie, gdzie odstrzelił go Murzyn. Czemu więc w tym roku nie pójść o krok dalej? Forma jaką zaprezentował chociażby podczas Bitwy o Południe pozwala pozytywnie spojrzeć w przyszłość. Niechaj jego talizmanem będzie fakt, że w ostatnich latach w finałach rok w rok melduje się ktoś identyfikujący się z Wrocławiem. Był Filipek, był Pejter, był Milu, był Spartiak. Czemu miałoby nie być Bila? Zawsze przecież może zdjąć okulary i podać się za Czeskiego! Ot, taki YouTube’owy suchar ;)



Kurian
Z Wrocławia przenosimy się do najbardziej rozwiniętej ligi w kraju, a mianowicie Warszawskiej Ligi Wolnostylowej. Kto w tym roku może namieszać? Klasycznie stawiałbym na Rybę, Toczka, Murzyna i Janusza Tramwaja 3000(proszę nie regulować odbiorników). Kto znajduje się w ich cieniu i w tym roku powinien wypalić? Kurian. Od dłuższego czasu to ścisła czołówka WLW, który potrafi bez większego wysiłku sprawić problem wyżej wymienionym. Dlaczego więc nie przełożyć tego na WBW? Wystarczy pojeździć Bartku.



Ksywa
Gdy podczas Bitwy o Południe wszyscy myśleli, że grupa w której znaleźli się Milu i Bober jest z góry rozstrzygnięta, pojawił się on, cały na biało i napsuł krwi mistrzowi i półfinaliście zeszłorocznego WBW! Ksywa od dłuższego czasu pokazuje się z dobrej strony podczas ustawek Śląskiej Ligi Wolnostylowej i mimo tego, że zaliczył mały falstart, to wierzę, że namiesza w tegorocznej klasyfikacji. Z czym związany jest ten falstart? Równolegle do pierwszych eliminacji w Poznaniu, odbywa się Bitwa o Zagłębie w jego rodzinnym Sosnowcu, na której to potwierdził swój udział. Wierzę jednak, że po uzyskaniu wizy, powyjaśnia parę srogich pseudonimów chociażby w Krakowie.



Szczerze mówiąc nie przypuszczałem, że wybierając się w sobotę do Bydgoszczy, odkryję kogoś, kto z miejsca urośnie w moich oczach do miana faworyta tejże imprezy. Nie jest tak, że Domi jest dla mnie postacią zupełnie anonimową, bo za sprawą Recidivist miałem okazję zetknąć się z jego twórczością studyjną, jednak freestyle’owo był to jego debiut w mojej świadomości. Bez dwóch
zdań da się wyczuć w jego stylu rzucania punchline’ów nauki dwukrotnego mistrza WBW – Edzia, jednak, jeżeli miałby iść drogą swojego „mentora”, chyba sam nie miałby nic przeciwko temu.



Nie będziesz spisywał walk Bucziego na Rap Genius, nie będziesz spisywał walk Bucziego na Rap Genius, nie będziesz spisywał walk Bucziego na Rap Genius… Pokuta odprawiona, więc można przejść do dalszych rozważań. Czemu Buczi? Bo skubaniec zakasał rękawy i jeżeli tylko wygra ze swoim lenistwem, może w tym roku namieszać na największej z wolnostylowych scen (czyli takiej na której zmieści się on, jego ego i skillsy). Dobra postawa na Bitwie o Papier i Bitwie o Południe to dobra prognoza. Solidarnie za puszystych freestyle’owców trzymam kciuki ;)



Zaczęliśmy we Wrocławiu to i we Wrocławiu skończymy! Sztama, na finale pierwszego sezonu WLF, zapewnił mnie, że w tym roku zamierza pojeździć po eliminacjach WBW. Jeżeli plany nie uległy zmianie(bo co do formy wątpliwości nie mam) jest to chyba osoba startująca z pole position w tym wyścigu czarnych koni. Czy zdoła pokonać przeszkody i dotrzeć do mety o nazwie „finał WBW”? Tak jak w pozostałych wypadkach, jedynym wyznacznikiem, przez który możemy to stwierdzić jest czas.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz